Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/281

Ta strona została przepisana.

Na poduszce znalazł kawałek zapisanego papieru, przypięty szpilką. Odpiął go i przeczytał.

Moje kochane dziecko! Dobranoc Ci. Kładę się spać, bo jestem znużona. Pewnie będziesz głodny, gdy powrócisz. Pod blachą są pierożki. Odgrzéj sobie herbatę na maszynce, ale ostrożnie, ażebyś, broń Boże, ognia nie zaprószył. Pani Piknicka i Tecia przysyłają Ci kawałek tortu i cukierki. Bardzo wszyscy żałowali, że Ciebie nie było. Śpij spokojnie i z Bogiem. Całuję Cię serdecznie i Bogu polecam.
Twoja najprzywiązańsza
Matka.

Wielohradzki długą chwilę stał zamyślony, trzymając kartkę w ręku. Cisza i ciepło, panujące w tym pokoiku, zaczynały go napawać rozrzewnieniem. Trwoga, która go ogarniała po wyjściu od Muszki i pędziła wśród ulic, rozpraszała się czarodziejską władzą.
Po raz pierwszy oddawna nie czuł obecności Maleniowéj po za progiem mieszkania. Widocznie myśl i chęci téj kobiety uśpione były w téj chwili i nie błądziły w pobliżu.
Cicho i z początku nieśmiało zapalił Tadeusz knot maszynki i zaczął odgrzewać przygotowaną herbatę. Odsunął wszakże od siebie tort i cukierki. Po chwili jednak w roztargnieniu sięgnął i zjadł