Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/72

Ta strona została przepisana.

— O, bądź spokojny — odparł z kurtuazyą Malewicz — nazwisko twoje nie będzie nawet wymówione.
I schyliwszy się nad kanapą, zaczął ołówkiem rysować twarze i tualety wycinanym przez Prozbitowskiego lalkom.
Ranekj mijał, w złoto słoneczne spowity, i jakiś ptak, ukryty w ogrodzie, ćwierkał głośno i gderliwie.
Całe strugi słońca wlewały się teraz do pokoju.
Tadeusz powstał i storę szybko zapuszczać zaczął.
— Nieznośny blask! — wyrzekł — niepodobna pracować spokojnie...
I, usiadłszy przy biurku, na czystym arkuszu rebus francuski komponować zaczął.