Ta strona została przepisana.
Szedł-żeś w mroczny bór,
Co wieńczy gór szczyty
I wyniosłemi świerki mierzy w nieb błękity?
Wmięszał-żeś głos w chór,
Co Dunajca zgrzyty
Głuszy, od skał wąwozu tysiąckroć odbity?
Zbiegł-żeś pasy pól,
Co wstęgą złocistą
Gór olbrzymów podnóże objęły kolisto?
Czuł-żeś rwący ból,
Gdy tę toń przejrzystą
Dunajca żegnać przyszło i Tatrów nić mglistą?
Jeśli-ś był tam, śnił,
Wszystkiemi poloty
W krynicy piękna tonął, — sen prześniłeś złoty,
I już żadna z sił,
Oskardy ni młoty
Nie uwolnią ci serca z pęt wiecznej tęsknoty.