Ta strona została przepisana.
Noc.
Patrzę w przestrzeń, w noc ciemną.
Taka cisza głucha —
Najlżejszego szelestu ucho nie dosłucha,
Czarna kira opona zawisła przedemną.
Jak sfinks nieodgadniony
To noc do mnie gada.
Próżno oko z uporem wdziera się i bada,
Chcąc rozedrzeć zagadek odwiecznych zasłony.
Próżno! Ciemność dokoła
Wielka, nieprzejrzana;
Nic i nic — cicho — głucho — daleko do rana,
Tylko dusza z rozpaczą: »Światła! światła!« woła.
O, kiedyż rano przyjdzie?
Promieni tysiącem
Świt rozbłyśnie na niebie i, światłem gorącem
Oblawszy ziemię, słońce w majestacie wnijdzie?