Ta strona została przepisana.
Pierwsze dziecię.
Jarosławowi Vrchlickiemu.
Pioruny biły. Uraganu świsty,
Szum wód, drzew trzaski, głazy spadające,
Wszystko spływało w dziką wrzawę. Czysty
Błękit zasnuły kłęby chmur — i słońce
Skryło się za ich posępną zasłoną.
Noc ciemna była. Setne błyskawice
Ciągle chmur czarne rozdzierały łono
I krwawym blaskiem oblewały lice
Uciekających dwojga.
On uplotem
Liści figowych przepasany — ona
Falami włosów tylko osłoniona,
Nadzy i bosi. W świetle gromów złotem
Twarze ich, zgrozą skrzywione kurczowo,
Jak trupie lśniły. Z pochyloną głową,
Z rozwianym włosem, kamienistą drogą