Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/173

Ta strona została przepisana.
IV.

Na progu życia stoję — i zwątpiały
Spuszczam na piersi uznojoną głowę.
Obojętności powiewy surowe
Zmroziły ducha, co łamać chciał skały.

Pustka w mem sercu! Zwątpienie jałowe!
Lepsze już szały, co pierś mi targały,
Jam wtedy walczył za swe ideały,
Za swego życia najlepszą połowę!

A dziś... Jak drzewo, co nie daje cienia,
Jako zgaszona lampa, co nie błyska,
Jak automat, co ruchów nie zmienia, —

Zaledwie wszedłem w żywota przedsienia,
A już — zda mi się — chwila zgonu blizka,
Taki-m znużony, pełen zniechęcenia...