Ta strona została przepisana.
Posępnie harfa moja gra,
Nuta wybiega trwożna, drżąca.
Czasem nadziei błyśnie skra —
I znowu mrok bez końca.
Szalony piersią wstrząsa ból,
Szarpnięta dziko struna jęczy —
Wiecznie-ż ma konać ziemi król
W żelaznej nędz obręczy?
Z zapałem biegnie ludzki ród
Do wiekuistej prawdy słońca,
Rwie się... lecz szał spienionych wód
W otchłań go ciemną strąca.
Jednak swój sztandar z rąk do rąk
Podają sobie pokolenia,
Blask jego krzepi je śród mąk,
Noc czarną rozpromienia.
On je w słoneczną wiedzie dal —
Po trupim z ofiar ludzkich moście,
Które śród mętnych życia fal
W męczarniach giną, w chłoście.