Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/191

Ta strona została przepisana.
Nielicznym.


Aleksandrowi Gierymskiemu.

I.

Biada wam, jeńcy wieczni snów doskonałości,
Goniący wnętrznem okiem widmowe postacie!
Wy słońc plamy wnet duchem zbyt czułym chwytacie,
Marząc o nieskalanej, skończonej piękności.

Gdzie innym droga życia kładnie się najprościej,
Wy o cierń złud, zawodów stopy zakrwawiacie;
Wam twarz Judasza błyska, gdy ktoś mówi: »Bracie!«
Wam z cudnych rysów twarzy świecą trupie kości.

Tyle bożyszcz w gruz, w próchno w oczach wam runęło,
Tylekroć, czczone zdala, boskie arcydzieło
Przy poznaniu się gliną okazało podłą,

Że gdy kształt wam się zjawi, śnionym kształtom blizki,
Pierzchacie, by znów z kłamną nie spotkać się modłą
I nie łkać u złud — razem — grohu i kołyski.