Ta strona została przepisana.
Księżyc.
Kto cię zawiesił w niebios przestworzu,
Pośród obłocznych gniazd?
Kto ci rozkazał pływać po morzu,
Pełnem wysepek-gwiazd?
Kto cię rozpalił, srebrna latarnio,
I ziemi kazał strzedz,
I obojętnie ponad męczarnią
I szczęściem ludzkiem biedz?
W noc często, piękna, blada ty kulo,
Patrzę, jak niebem gnasz,
Czyś jasna, czysta, czy mgły otulą
Twą jaśniejącą twarz.
I myślę sobie: twój lot bez końca —
Marny to, próżny trud,
I nędza twa od innych tysiąca
Nie różna nędznych złud.