Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/198

Ta strona została przepisana.

I któż śmie twierdzić, żeśmy postąpili,
Że ludzkość coraz lepsza, doskonalsza,
Gdy doba nasza — o stulecia dalsza —
Co dzień do pierwszej wraca wieków chwili?

Po lat tysiącach dumnego pochodu,
Częstokroć widzim: już tu ludzie byli.
Po lat tysiącach moralność się chyli
Do maksym Buddy starego ogrodu.

»Naprzód, wciąż naprzód!« — O ludzka ślepoto!
Gdzie — »naprzód?« »W tył« — gdzie? Kędy los cię żenie,
Konieczność, przyczyn i skutków sprzężenie,
Tam idziesz! Wiewy nieznane cię miotą.

*

Idą a idą. I nikt nie zapyta,
Pokąd iść będą? — I nikt nie odpowie,
Ni szeregowcy, ni śmiali wodzowie,
Gdyby pytano. Przyszłość we mgle skryta.

Lecz za zasłoną mgły ufnie dostrzega
Huf ludzki tylko przestrzenie bez końca;
A snadź tam przepaść rozwarta ziejąca?
A snadź już stoim tuż, tuż u jej brzega?