To tylko szczątek był, co znikł śród prądu
Czasów, — i strzępek wielkiego narodu, —
Wielkiej ludzkości raczej, co nad licem
Ziemi świeciła takiem pono słońcem,
Że nasza świetność z blasków swych tysiącem
Przy niej zaledwie mdłym zda się księżycem.
Gdzież słońca tego ślad? — A cóż zostało
Z świetnych zdobyczy, z bogactw, z wiedzy, z dumy
Ludów Lemuryi, gdy z wściekłemi szumy
Ocean zalał ją swoją nawałą?
A dalej, dalej — — gdzie dziś lód polarny,
Na wszystkich martwych i trupich księżycach,
Na tych planetach, co w pyłów mgławicach
Dzisiaj zgubione, skończyły byt marny,
Na tylu wielkich systemach słonecznych,
Gdzie słońca nagle zamarły żywiące, —
Wszak snadź ludzkości istniały tysiące,
A gdzież ich śladów szukać w wirach wiecznych?
Próżne pytania! Wiatrów pytać w polu,
Prochów milczących, kresów niedojrzanych —
I wić się w mękach niewypowiedzianych,
I rwać pierś własną w beznadziejnym bolu!
Nic nie zostaje! Nic! W pyły i prochy
Wszystko powraca, i nikt nawet nie wie,
Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/202
Ta strona została przepisana.