Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/203

Ta strona została przepisana.

Kiedy los zgasi życiowe zarzewie,
Kiedy sen pychy rozwieje się płochy!

I pyły krążą, i w światów znów kiście
Przez wieki wieków zwolna się zbijają,
I nowe ziemie znów mkną, gwarne zgrają
Ludzką, jak dawne... Błędny krąg wieczyście!

Gdzież jutro ludzkie? Gdzież jakaś otucha? —
Chyba, że w śmierci nie jest koniec życia,
Że coś ocala się śród jej rozbicia,
Ze człek znów żyje, walczy w świecie ducha!

Lecz o tem któż z nas, któż z nas wiedzieć może
Wierzyć możemy. Ale do przystani
Tej nie powróci, nawet z mąk otchłani,
Ten, co na wolnej wpłynął myśli morze.

Aż gdy na proch już i kał ziemski utrą
Zewłoki nasze — robactwo i żwiry, —
Albo nicestwa ogarną nas kiry,
Albo poznamy upragnione jutro.