Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/105

Ta strona została przepisana.

jednakże, dali odpowiedź odmowną: Krezus był przyjacielem Greków i przy nim żyło się im nieźle.
Wszystkie wieści te zaniepokoiły króla Lidji i nie był on od tego, aby nieproszonego sąsiada przepędzić z granic Kappadokji, a jeśli się uda, i dalej. Przed wyprawą zapytał on Apollina delfckiego, czy może spodziewać się powodzenia. Apollo odpowiedział mu dwuznaczną wróżbą:

Krezus, Halis przeszedłszy, ogromne królestwo zniweczy.

Upojony swem szczęściem, niefrasobliwy król nie zastanowił się nad dwuznacznością przepowiedni, ruszył z wojskiem do Kappadokji, i poniósł straszną klęskę. Stało się to w roku 546. Niebawem wojsko perskie z kolei przeszło granicę. Sardes były wzięte, sam Krezus z rodziną stał się jeńcem zwycięzców. «Zniweczył tedy ogromne królestwo» — ale, niestety, swoje własne.
Od Cyrusa nie oczekiwano litości. Pojmanego króla Lidji zakuł on w łańcuchy, poczem kazał ułożyć przed jego palacem stos olbrzymi, postawić na nim Krezusa, jego żonę, jego córki — i sam zasiadł przed nim, gotów z iście wschodniem okrucieństwem rozkoszować się duchową i cielesną męczarnią wroga.
Już miano stos podpalić, gdy wtem nieszczęsny król, który dotychczas milczał wyniośle, wspomniał o przestrogach swego gościa ateńskiego i glośno wykrzyknął: „Solonie, Solonie, Solonie!”
Okrzyk ten zaciekawił Cyrusa: „Solonie? — Cóż to za jeden, ów Solon?”
Krezus opowiedział mu wszystko. Wtenczas Cyrus zachwiał się w swoim zamiarze: przypomniał sobie, że i on jest człowiekiem, że i nad nim wisi ręka boża. Kazał oswobodzić Krezusa z rodziną i ze czcią zatrzymać przy sobie.
Razu pewnego Krezus rzekł doń: „Wielki królu, wyświadcz słudze swemu jeszcze jedną laskę!”
— Jaką? — zapytał Cyrus.
— Jest w Grecji bóg, odrzekł Krezus, którego czciłem wyżej nad wszystkich. Wiele ofiarowałem mu