Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/115

Ta strona została przepisana.

i małżeństwa, nie tęsknilo do zacisza domu własnego w kolisku własnej rodziny? — Przed laty, gdy była jeszcze mlodziutka, wydano ją za mąż; mąż jej zginął w zawierusze wojen domowych, odumarłszy jej, jako młodej wdowy, z dzieckiem, dzieweczką na rękach, Dzieweczce tej także poświęcała ona swe pieśni, odzywając się o niej z ogromną czułością:

Mam-ci ja dzieweczkę, mam...
Śliczna-ż ona, złocistemu
Kwieciu posłać ma podobną,
Kleis ulubiona!

Za nic, za nic jej nie oddam,
Choćby i za Lidję całą,
Choćby i za Lesbos miły...

Potem jej towarzysz wygnania, Alceusz, sięgnął był po jej rękę:

Coś rzec ci chciałbym, jeno mi broni wstyd...

pisał poeta poetce. Lecz Safo zrozumiała, że dla niego, człowieka, własną pochłoniętego sprawą, miłość jej miałaby tylko znaczenie odpoczynku i rozrywki, niby biesiada przyjacielska przy kielichu wina, i ciętą dała mu odpowiedź w jego własnej strofie:

A gdybyś żądze zacne i piękne miał
i nic twój język złego nie myślał rzec,
twe oczy wstyduby nie znały —
śmiałobyś mówił, jak słuszność każe.

Z tem większem zapamiętaniem poświęcała wszystkie swe troski córce i swemu kółku, pozostając dla wszystkich niedostępną, rozkwitając dziewiczą urodą w swem surowem wdowieństwie do lat, mniej więcej, trzydziestu. Ale wtenczas przyszła kolej i na nią.
Pewien młodzieniec z Lesbosu, podczas święta oględzin, zwrócił uwagę nie na uczennice, lecz na mistrzy-