Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/141

Ta strona została przepisana.

A może ziemia także się porusza? Jeśli ma ona kształt kulisty, jak wszystkie planety, obraca się wokół środkowego „ogniska”, z drugiej zaś strony tego „ogniska” obraca się dziesiąta „przeciwziemia”, której nie widzimy tylko dlatego, że stale znajduje się po tamtej stronie „ogniska”. — Ziemia jest kulista! Ziemia się porusza! Po raz pierwszy błysnęły w głowie człowieka te śmiałe myśli. Oto ku jakim objawieniom pchnęły mędrca z Samosu nawet jego fantastyczne zapędy!
Wszelako dociekania badawcze stanowiły jedną tylko stronę działalności Pitagorasa na Samosie; stroną drugą było jego życie święte, połączenie szczerej pobożności z krańcową surowością wobec siebie samego. Do tego dodać należy jego wyjątkową władzę nad ludźmi, którą osiągał nie argumentacją słowną albo wmawianiem — był bardzo małomówny — lecz tonem głosu, spojrzeniem, wyrazem twarzy. Wszyscy ulegali mu mimowoli; wydawało się, że niepodobieństwem jest sprzeciwiać się temu, co wyrzekł. Nic dziwnego przeto, że obywatele Samosu chętnie powierzali mu mandat posła do innych narodów. Sława jego w ten sposób szerzyła się wszędy po całej Helladzie i po krajach barbarzyńskich.
I oto, razu pewnego, przybyli doń obywatele miasta Krotonu. Była to kolonja achajska w południowej Italji, sąsiadująca z potężnym naówczas Sybarysem. To właśnie sąsiedztwo stało się dla Krotonu rzeczą fatalną: Sybaryci, silni i możni, rozgromili Krotończyków i odebrali im pokaźną część posiadłości. Porażka, jak zazwyczaj, pociągnęła za sobą waśni wewnętrzne; nad miastem zawisło widmo zguby. Wiedząc o rozumie i świętości Pitagorasa, Krotończycy zgłosili się doń z prośbą, aby przyszedł, objął nad nimi rządy i wprowadził na drogę ratunku. Pitagoras się zgodził. Zgromadziwszy Krotończyków, skłonił ich przedewszystkiem do zbudowania świątyni ku czci Muz, opiekunek harmonji i zgody między ludźmi, a także do wyznaczenia w życiu swem jak najszerszego pola muzyce, jako lekowi na gniew, po-