Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/150

Ta strona została przepisana.

Lecz ten dzień drugi nazywał się „świętem kielichów”, i oto dlaczego. Mężczyźni zbierali się przy ogólnych stolach, aby zabawić się, robiąc ucztę składkową: każdy zasiadał z własnym kielichem, pełnym wina. Na znak, dany przez herolda, zaczynano pić: kto pierwszy kielich wypróżnił, ten w nagrodę otrzymywał wór wina, tak samo jak podczas Dionizjów Wiejskich. Powagi w obrzędzie tym było niewiele, ale uciechy dużo.
Wreszcie, słońce chyliło się do zachodu; święto kielichów dobiegało kresu; biesiadnicy zdejmowali swe wieńce, ozdabiali niemi kielichy i dawali je kapłance, sami zaś rozchodzili się do domów. Nadciągał trzeci dzień Antesterjów, pełen zadumy i żałoby — „święto garnków” — jak go nazywano, gdyż w garnkach stawiano posiłek dla umarłych. Do umarłych dzień ten należał w całości aż po zachód słońca. Wraz z zachodem umarli wracać musieli do podziemnych siedzib. Aby zaś o tej powinności powrotu nie zapomnieli, następowało istne rozpędzanie dusz. Biegano po domach oraz ulicach z krzykiem: „Precz za drzwi, dusze! Już po Antesteryach!” I oto żywi znów zostawali między sobą; umarli otrzymywali swoją dań czci – i nie będą już niepokoili nikogo.
Takie było owo święto lutowe. Ale jak już nadmieniono wyżej, i to i wszystkie pozostałe zaćmiła blaskiem uroczystość marcowa Wielkich Dionizjów, trwająca cały tydzień od pierwszej kwadry do pełni książyca. Coprawda, blask ów rozpłonął już w czasach nieco późniejszych — w wieku V — gdy Ateny stały na czele związku morskiego. Niedarmo uroczystość ta zbiegała się z początkiem żeglugi: sojusznicy ateńscy przybywali do stolicy z ratami, należnemi skarbowi związkowemu wypadało tedy pokazać im gród Pallady w całym jego uroku.
Rankiem dnia pierwszego obywatele gromadzili się przed starożytną świątynią Dioniza, stojącą obok teatru, pod południowym stokiem Akropolu. Należy przenieść posąg ulubionego boga ze świątyni do teatru — odległość była nieduża, ale właśnie dlatego wskazana była uprze-