Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/238

Ta strona została przepisana.

gom za wyświadczoną łaskę. Chór pacholąt miał odśpiewać radosny hymn ku chwale niebieskich opiekunów miasta: przodownik chóru musiał wyróżniać się nietylko miłym głosem oraz umiejętnością śpiewu i gry, ale i piękną powierzchownością. Takiego wyrostka Ateńczycy znaleźli w osobie Sofoklesa (r. 496—405). Jest to pierwsza rzecz, którą wiemy o nim: młode życie przyszłego poety odrazu opromieniło swą pełnią blasku wzeszłe słońce wolności helleńskiej. Ono też wytknęło i jego dalszy kierunek w duchu miłości wszechhelleńskiej oraz głębokiego, serdecznego oddania bogom ojczystym. Sofokles stał się poetą tragicznym. Kiedy wystąpił po raz pierwszy (r. 468), Eschyl był wszechwładnym królem sceny ateńskiej; jednakowoż zalety tragedji jego młodego współzawodnika były tego rodzaju, że sędziowie zawodów wahali się, komu przyznać pierwszeństwo. Rozstrzygnięcie sporu oddano Kimonowi, który właśnie wtenczas powrócił z wyprawy; i otoczony sławą wódz przysądził zwycięstwo Sofoklesowi.
Nic dziwnego, że w dalszym ciągu widzimy go wśród osób zbliżonych do tego, kto pierwszy go ocenił; lecz z tego pierwszego «kimonowskiego» okresu jego życia żadna z tragedji do nas nie doszła. Sofokles skorzystał ze swego przemożnego położenia, aby uzyskać pewne nowe zdobycze, które wzmogły dramatyzm tragedji i podjęły ją na taki szczebel, że wyżej nie wznosiła się ona już nigdy. Wyrzekł się trylogicznej zasady swego poprzednika. Po dawnemu wystawiał, jak żądal tego obyczaj, po trzy tragedje razem (i jako dodatek do nich po «dramacie satyrowym,» t. j. wesołą krotochwilę z chórem z żartownisiów-satyrów), ale każda tragedja zosobna stanowiła twór samoistny, niezależny od innych, mający własne zawiązanie i rozwiązanie. Eschyl posługiwał się tylko dwoma aktorami; Sofokles osiągnął to, że do jego rozporządzenia dano jeszcze jednego. Dało mu to możność wyprowadzenia na scenę jednocześnie trzech osób działających, dzięki czemu wzmagało się napięcie djalogu. Dalej, godzi się zauważyć, starożytna tragedja się nie