Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/258

Ta strona została przepisana.

swych ludzi naprawdę dobrych. Lecz nie; uczyli ich tylko przekonywać innych na sądzie i na zgromadzeniu ludowem; uczyli ich nie tego, jak być dobrym, lecz tylko, jak wydawać się dobrym. Jednakowoż wśród sluchaczy był jeden, który rozumiał, na czem polegał niedobór ich nauki, i chciwie starał się mu zaradzić: był to Sokrates. Lecz o nim pomówimy w dalszym ciągu.
Niemniej wszakże nawet ów pozór cnoty, który sofiści w swej nauce wykłladali ludziom, zjednywał ich serce — zwłaszcza dzięki temu, że sami byli to ludzie bezwarunkowo rozumni i dobrzy; schlebiało tedy niejednemu, aby być do nich podobnym. Zapoznajmy się z najważniejszymi wśród nich.
Jeden przybył do Aten z zachodu: był to Gorgiasz z Leontyn w Sycylji, uczeń owego Tyzjasza, którego już znamy; nic dziwnego, że to „niegodne pisklę niegodnego kruka” zaszczepiło mu jak najżywszą namiętność do przekonywającej wymowy. Mieszkańcy Leontyn, zagrożeni przez swych sąsiadów Syrakazańczyków, wyprawili go do Aten z prośbą o pomoc, on zaś wymową swoją tak oczarował sluchaczy, że jego sposób wyrażania się, rozmieszczania słów, budowania zdań poprostu sprawił przewrót w krasomówstwie ateńskiem.
Drugi przybył z północy: był to Protagoras z Abdery w Tracji. Człowiek pelen sił i energji, pozyskał przyjaźń Peryklesa i otrzymał odeń zaszczytne zlecenie: ułożyć ustawy dla założonej przezeń — przez Peryklesa — nowej kolonji, Turji, na miejscu zburzonego przed stuleciem Sybarysu. Odwiedzał często Ateny i w czasie późniejszym i zaprzyjaźnił się z poetą tragicznym Eurypidesem; w domu jego odczytał swój utwór o bogach, zaczynający się od słów: „O bogach nie mam nic do powiedzenia, ani tego, że istnieją, ani tego, że ich niema”. Utwór ten oburzył jednego ze słuchaczy, i ten oskarżył Protagorasa o bezbożność; z wyroku sądu ludowego książka uległa spaleniu, sam zaś Protagoras został wygnany. Udał się okrętem na Sycylję i wskutek burzy, jaka wybuchła na morzu, zginął w falach.