Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/272

Ta strona została przepisana.

gi są tak ponure i odludne; ale nasz towarzysz podróży mówi, że to jeszcze nie jest sama Attyka, tylko długa «wyspa Heleny», która się ciągnie wzdłuż jej brzegu południowo-wschodniego. Nareszcie nudna wyspa zniknęła: oto prawdziwa Attyka! Wysoko na przylądku Sunion błyszczy biała kolumnada świątyni Posydona, na której widok mocniej bije serce każdego Ateńczyka. Okrążamy go i płyniemy zatoką Sarońską wzdłuż zachodniego wybrzeża Attyki, bardzo krętego, z licznemi przylądkami i wysepkami. Na lewo leży sławna Egina, na prawo góry attyckie, cały labirynt, tak, że trudno się zorjentować: jest tam i Laurion z kopalniami srebra, i Olimp Attycki, i wreszcie szara ściana Hymettu, jakgdyby skokami schodząca do morza. Tu tworzy ona płaski przylądek Pasa (Zóstêr) ze świątynią Apollina, a potem, po i drugim skoku, odludną wyspę. Za Hymettem jest już równina Ateńska; rozróżniamy w głębi fronton Pentelikonu z połyskującemi kamieniołomami — tu, jak nas poucza towarzysz podróży, jeszcze niedawno wyłamano marmur do budowy Partenonu i innych gmachów. Na lewo widać zielony, lesisty Parnes, a na prawo oczywiście wymieniony już wyżej nagi Hymettos; zapach tymianku z jego niezliczonych pasiek, roztopiony w znojnem powietrzu wiosennem, dochodzi aż do nas. Podpływamy do Pireusu i jednocześnie wpijamy wzrok w równinę Ateńską; miasta, naturalnie, nie widać, ale można już dojrzeć trzy pagórki, wznoszące się nad niem: jeden, to Likabettos, drugi — pagórek Muz, trzeci — to perła Aten i Hellady — Akropol.
Mijamy płaski, bagnisty brzeg Faleronu, portu Ateńskiego przed Temistoklesem, i lądujemy w Pireusie. Kapitan okrętu będzie musiał jeszcze dużo czasu stracić przy uiszczaniu opłaty portowej, ale nas, jako posłów, puszczają bez przeszkód. Na brzegu tłumy ludzi: są tu i Pirejczycy i próżniacy ateńscy, którzy przyszli dowiedzieć się nowin z Jonji; lecz my roztropnie milczymy i staramy się jaknajprędzej wydostać z tych niezbyt pociągających miejsc; jest ciasno i głośno, i jakiś nieprzy-