Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/275

Ta strona została przepisana.

Wchodzimy przez bramę Pirejską do właściwego miasta, a mianowicie do Kolonos. Ziemia jego jest święta. Artemidor pokazuje nam pagórek z gajem Erynij, gdzie znalazł wieczny pokój mimowolny ojcobójca Edyp, a obok niego drugi — ze świątynią i gajem Demetry.
— A to też jest świątynia — dodał on, wyciągając rękę.
Patrzymy za ruchem jego ręki.
— Przecież to dom prywatny i nawet niebardzo wspaniały!
— Tak, lecz tu kończy swe dlugie i szczęśliwe życie nasz największy poeta Sofokles. Bogowie jawnie mu sprzyjają: ma on okolo dziewięćdziesięciu lat, lecz duch jego jest po dawnemu potężny i dzielny. Za kilka dni będą przedstawienia w teatrze Djoniza, wtedy sami zobaczycie; przecież będzie wystawiona i jego trylogja.
Tu, niedaleko, na głównej ulicy ateńskiej Dromos, znajduje się bogaty dom Artemidora. Napozór niewiele różni się od innych; fasada jest dwupiętrowa, prosta i skromna; lecz wewnątrz obszerny i wspaniały. Na prawo i na lewo od głównego wejścia znajdowały się przedsiębiorstwa handlowe; jedno wynajmował szewcowi, którego wytworne wyroby były wystawione na półkach za ladą; w drugiem on sam sprzedawał swoje zamorskie towary — dywany perskie, które kupował właśnie w Efezie wprost z wielblądów przechodzących karawan. Od głównego wejścia dosyć długi korytarz prowadził do obszernego perystylu, t. zn. dziedzińca, otoczonego kolumnami. Pomimo gorącego dnia było tu chłodno, gdyż klomby, rozrzucone w kątach i na środku, oświeżały powietrze, a umiejętnie porozwieszane tkaniny — również dywany perskie — tamowały dostęp promieniom słońca. Z bocznego placyku perystylu schody prowadzily na górne piętro, gdzie wyznaczono dla nas pokoje. Tam zmęczeni kołysaniem jazdy morskiej, z rozkoszą przespaliśmy upalne godziny południowe; a na wieczór zaproszono nas na obiad do eksedry, obszernej sali za perystylem. W tej tylnej ścianie znajdowały się za-