Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/310

Ta strona została przepisana.

rozciąga się nad Enoą. I daj boże, żeby nadchodząca niepogoda była pomyślna dla zasiewu, który leży ukryty w łonie Matki-Ziemi — i wzejdzie na światło, kiedy spełni się czas.

37. U GARNCARZY NA CERAMIKU.

Nie mogąc długo pozostawać w Atenach, postanowiliśmy spełnić obietnicę, daną Filokomowi, i odwiedzić go w jego pracowni na Ceramiku (Kerameikos), „Przedmieściu Garncarzy”. Sprawa okazała się bardziej skomplikowaną, niż myśleliśmy. W Efezie też mamy swój Ceramik, lecz jest to tylko jedna ulica. A tu jest to ogromna część miasta, poczęści wewnątrz, poczęści też zewnątrz murów miejskich. Ogromna i rozgałęziona: kilka ulic zajmują fabrykanci garnków, wyrabiający towar najgrubszy, lecz i najpotrzebniejszy, tak dla ludu, jak dla kuchni bogaczy; w innych umieścili się wyrabiacze ogromnych kadzi: są to mistrze rzemiosła garncarskiego, patrzący zgóry na drobną brać: znów w innych butelkarze, w innych fabrykanci flakonów czyli «lekitów» dostarczanych młodym gimnastykom, pięknym kobietom i — nieboszczykom; w innych — fabrykanci naczyń stołowych i winnych, w innych — lalek i innych zabawek dziecinnych, w innych — lamp i t. d. Lecz Filokomos dał nam adres pewny i niedwuznaczny: „pracownia Filokoma (tak samo nazywał się jego stryj), przy kaplicy herosa Kalamity”. „Według takiego adresu”, rzekł on, „każde dziecko potrafi was zaprowadzić”, I miał słuszność.
Jak podejrzewalem, okazało się, że wyrabiał on naczynia, i to w dobrej pracowni, cieszącej się sławą w całej Grecji; na naczyniach, zrobionych przez samego majstra, umieszczano dumny napis: «zrobił Filokomos», i takie były przez amatorów cenione bardzo wysoko. Znaleźliśmy go prędko, aleśmy go poznali nieodrazu; w tym dusznym warsztacie, gdzie żar słońca, choć jesiennego, lecz mimo to jeszcze palącego, powiększał jeszcze żar z pieca, nawet w eksomidzie było nie do wy-