Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/338

Ta strona została przepisana.

itych utworów nowych czasów, i Platon miał słuszność, poświęcając mu epigramat:

Znaleźć pragnęły chram, co zburzony nie będzie, Charyty
I odnalazły: ten chram — Arystofana to pierś.

39. SOKRATES.

W drugiej połowie piątego wieku, od czasów Peryklesa do końca fatalnej wojny, na ulicach i placach Aten można było widzieć człowieka o dziwnej, nieateńskiej i niehelleńskiej powierzchowności. Twarz miał płaską, nos jakby przygnieciony, oczy wybaluszone, czoło duże z uszczerbkiem dla włosów, których zamłodu, zapewne, miał więcej, niż potem, lecz zawsze mniej, niż należało spodziewać się wedle wieku. Odziany był bardzo ubogo, w stary płaszcz, nie bacząc na pory roku, obuwia zazwyczaj nie nosił wcale. Gdy ktoś z przyjezdnych zwracał na niego uwagę, odpowiadano mu ze śmiechem: jakto, nie znasz Sokratesa, naszego ubogiego gaduły? — A więc jest to żebrak? — Niezupełnie: jest «zeugitą», posiada maleńki kawałek roli i pełnię uzbrojenia; ma swoją chatę, w niej żonę, bardzo złą, imieniem Ksantyppę, i troje dzieci. — A więc jest rolnikiem? — Bynajmniej: rolę zamiast niego uprawia niewolnik, dochodów zaś z roli wystarcza mu zaledwie na to, aby wyżywić siebie i rodzinę, a raczej aby nie umrzeć z głodu. Dokoła niego zbiera się gromadka mlodzieży, i on ich uczy, — A więc jest sofistą? — Także nie; cóż to za sofista, skoro za swe nauczanie nic nie bierze? A przytem różni się od sofistów jeszcze pod innym względem: tamci mówią, że wiedzą wszystko; on zaś, przeciwnie, że nic nie wie. Na domiar uczy jakoś dziwnie: sam nie mówi, tylko ciągle pyta. I wogóle, mój drogi, nie próbuj rozpytywać, kto on zacz. Jest to Sokrates, i drugiego takiego nie znajdziesz w całej Helladzie.
Wszelako, w Atenach, gdzie ludzie o sobie wiedzieli wszystko, bylo wiadome, że ów Sokrates był synem