Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/340

Ta strona została przepisana.

do Aten pewien Syryjczyk, imieniem Zopir, mistrz nieznanej dotychczas w Grecji sztuki fizjognomiki, t. j. odgadywania znamion duchowych — z rysów twarzy. Ludzie, rzecz zrozumiała, zbiegali się do niego — wszak nie było na świecie miasta ciekawszego i żądniejszego nowinek, niż Ateny. Uczniowie Sokratesa także razu pewnego poprosili go, aby rozczytał się w fizjognomii ich nauczyciela. Zopir jął uważnie badać owe rysy sylenowskie — i wyczytał z nich: po pierwsze, skłonność do pijaństwa i innych grubo-zmysłowych uciech; po-wtóre — nieokiełznaną zapalczywość; po-trzecie — tchórzostwo; i tak dalej. Każdemu takiemu odkryciu towarzyszył wybuch niepowstrzymanego śmiechu ze strony uczni; wszyscy mniemali, że mędrek zamorski zbłaźnił się ze swym rzekomym kunsztem. Sam atoli Sokrates pozostawał zupełnie poważny i rzekł do swych uczni: śmiejecie się niesłusznie, Zopir się nie myli. Miałem wszystkie te przywary, lecz je pokonałem.
Pokonał — czem? Przez logos, mamy prawo odrzec.
Lecz ta praca nad samym sobą była tylko jedną częścią jego służby logosowi. Częścią drugą było rozpuszczenie w logosie zjawisk otaczającego życia. Nie odrazu daje się to zrozumieć; postaram się wypowiedzieć to jaśniej.
Dokoła mamy siebie ludzi, którzy postępują sprawiedliwie, mamy też i takich, którzy postępują niesprawiedliwie. Ci ostatni, oczywista, sami nie wiedzą, co czynią, niema więc o co ich pytać; logos stoi po stronie tylko pierwszych, zwróćmy się tedy ku nim. Postępujecie sprawiedliwie; pięknie. Ale czy zdajecie sobie sprawę z tego, dlaczego tak postępujecie? A nadewszystko z tego, na czem owa sprawiedliwość polega? I w większości wypadków ludzie ci popatrzą na nas: to jest, jak to, dlaczego? Dlaczego dałem u siebie przytułek swemu staremu ojcu, który mnie spłodził i wychował? Dlaczego wydałem zamąż z posagiem od siebie córkę swego przyjaciela, zmarłego w nędzy? Dlaczego zwróciłem w terminie pożyczone pieniądze? Dlaczego wykupiłem współoby-