Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/355

Ta strona została przepisana.

szkodziły ofierze i rozrzuciły płonące biodra ciołka. Z ciężkiem uczuciem odszedł Agezylausz: niedokończona ofiara wróżyla niedoprowadzoną do końca wyprawę.
Jończycy natomiast widzieli w Agezylauszu zbawcę: opatrzony ich błogosławieństwami, ruszył w pochód, wzmocniwszy wojsko swe najemnikami Ksenotonta. Znów powodzenie stanęło po stronie Hellenów; nawala barbarzyńców ulegała rozproszeniu tam, gdzie pojawił się Agezylausz. Zapomniał on już o wróżbie aulidzkiej i widział siebie na złotym tronie Artakserksesa, — gdy wtem przybyli doń gońce z kraju i zażądali, aby wracał natychmiast: „Nie czas obecnie na podboje — Sparta wciągnięta jest w wojnę helleńską”.
Chodziło istotnie o to, że Teby, skorzystawszy z nieobecności Agezylausza, zawarły z Atenami przymierze przeciw Sparcie. Artakserkses, dowiedziawszy się o tem, nie licząc na silę swego oręża, wyprawił do Hellady swych pełnomocników z workami złota, aby wzmocnić nieprzyjaciół Sparty, w których widzial swych naturalnych sprzymierzeńców. Nie było to przekupstwem, lecz wspólnem przedsięwzięciem, w którem Grecy mieli uczestniczyć wojskiem, Persowie zaś — pieniędzmi. W Tebach, w Koryncie, w Argosie posłowie perscy znaleźli posłuch; niestety, pokusie nie oparły się też i Ateny, gdy zaproponowano im odbudowanie «długich murów» Temistoklesa, łączących stolicę z Pireusem, warunku i rękojmi hegemonii morskiej. W ten sposób wciągnięto Spartę w wojnę helleńską.
Agezylausz wpadł w rozpacz; taki wieniec piękny gotował Helladzie, — i sami Hellenowie go rozszarpują. „Oto — powiedział z goryczą, wskazując obecnym na leżącą przed nim perską monetę zlotą z rysunkiem łucznika, — tysiącami takich łuczników wygania mnie Artakserkses z Azji.” Ale cóż było począć? Wypadło wrócić do Grecji.
Udało mu się chwilowo sprawę Sparty podźwignąć, lecz na to, aby toczyć wojnę podwójną — i przeciw