Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/371

Ta strona została przepisana.

styczną, rękojmię przyszłego wzniesienia ku przybytkowi światła wiekuistego.

42. SKOPAS I PRAKSYTELES.

W owym czasie, gdy Fidjasz i współpracownicy ego, rzeźbiarze, dawali ludowi swemu wypukłe wyobrażenia bogów, malarstwo dążyło do tego, aby stwarzać na płaszczyźnie wrażenia takiej samej wypukłości, mile uwodząc oko. Nie odrazu stawiło ono przed sobą to zadanie: pierwszy wybitny malarz Polignot, współcześnik i przyjaciel Kimona, jeszcze bez żadnych cieniów kładł farby na białem wapnie murów. Lecz już współcześnik Peryklesa, Apollodor, usiłował współzawodniczyć z rzeźbą, odtwarzając wraz z przedmiotami także i ich cienie. Wielu z pośród współczesnych nowatorstwo także wydało się rzeczą dziką; żartobliwie przezwali Apollodora «malarzem cieniów», on jednakże upierał się przy swojem, przeświadczony, że utorował ścieżkę tym, którzy przyjdą po nim. | okazało się, że miał słuszność. waj najwybitniejsi jego zwolennicy byli to malarze z czasów wojny Peloponeskiej, Zeuksis i Parrasios, współzawodniczący między sobą w tak naturalnem odtwarzaniu przedmiotów, aby można było wziąć je za prawdziwe. Taki kierunek w malarstwie nazywamy illuzjonizmem. O zdobyczach ich na tem polu świadczy następująca opowieść. Razu pewnego posprzeczali się obaj, kto w swem malowidle bardziej zbliży się do natury. Zeuksis odmalował grono winne tak dobrze, że wróble sfrunęły, aby dziobać jagody. Już był pewien zwycięstwa; „a ty, spytał swego współzawodnika, coś namalował?” Parrasios dobył ze swej pracowni obraz pod zasłoną. „Proszę, uchyl zasłony”, drwiąco rzekl Zeuksis, byśmy i my także mogli zachwycić się twoim obrazem”. Lecz Parrasios tylko się zaśmiał: malowidło przedstawiało właśnie zasłonę. Teraz Zeuksis uznał, że jest zwyciężony: „ja — rzekł — zwiodlem tylko wróble, Parrasios zwiódł mnie”.