Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/43

Ta strona została przepisana.

I oto wszystkie głosy chorego, głodnego, cierpiącego ludu zlały się w jedno powszechne, nieodparte żądanie wobec królewskiego rodu: „My umieramy za was — przelejcie więc i wy krew swoją za swój lud”. Musiał Eufajos zgromadzić wszystkich Kresfontydów i rzucono losy — los wypadł na córkę niejakiego Likiska. Zaczęto sposobić się do nocnej uroczystości; lecz skoro posłano po otiarę, ani dziewicy, ani jej ojca nie udało się znaleźć: skorzystawszy z mroku nocy, oboje umknęli do Spartan. Wtenczas oburzenie ludu dosięglo szczytu: oto, więc, jak kochają królowie swój lud!
W tej rozstrzygającej chwili wystąpił naprzód jeden z najmożniejszych Kresfontydów, imieniem Arystodemos. „Los — rzecze — swoją moc postradał, teraz kolej na czyn wolny. Jam gotów córkę swoją złożyć w ofierze za lud”, Wzburzenie natychmiast ucichło. Dziewica stała opodal, drżąca i blada, w oczekiwaniu na śmiertelny cios. Ale jak rzucony do ruczaju kamień szybko bywa ogarnięty mułem jego dna, tak samo i stanowczość ludzką pochłania szybka fala losu.
Był wśród Messeńczyków pewien młodzieniec — imię jego nieznane — który kochał się w córce Arystodema i marzył o tem, by ją poślubić. Ujrzawszy ją w blasku pochodni u ołtarza, oszalały rzucił się do Arystodema i krzyknął głośno, że córka jego nie jest już dziewicą, lecz zamężną, że on już się z nią potajemnie ożenił. Ufny w pomoc swoich druhów, jął narzeczoną swą wyrywać z rąk jej ojca. Ten, widząc, że jego chęć ratowania Messenji doznaje klęski, dal się ponieść wściekłości. „On kłamie!” — zawołał do ludu — i chwyciwszy z ołtarza nóż ofiarniczy, wbił go w pierś swojej córki. Krew, wytrysnąwszy z piersi, zrosiła ołtarz; dziewczyna padła bez życia u jego podnóża.
Śród obecnych grobowe zapanowało milczenie; poczem dały się słyszeć głosy. Kapłani byli niezadowoleni: „To nie ofiara — powiadali — lecz morderstwo. Czyż tak składa się ofiary? Gdzież pokropienie ludu wodą, poświęconą pogrążeniem głowni ofiarnej? Gdzie pierwo-