Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/67

Ta strona została przepisana.

ło przy blasku księżyca jakiemś nowem, cudownem życiem. Patrzą — to gromada delfinów, ulubieńców Posydona, sunie do brzegu; na grzbiecie zaś przedniego delfina siedzi człowiek z lirą w ręku i głośno wielbi władcę mórz. Delfin ostrożnie wyniósł go na ląd i niezwłocznie potem, spelniwszy zlecenie swego boga, zmarł.
Natychmiast dano znać Periandrowi o cudownem ocaleniu Arjona. Uczciwszy w delfinie-zbawcy istotę wyższego szeregu, rozkazał on pochować go z honorami i wystawić na grobie jego taki sam pomnik, jakie wówczas stawiano ludziom, t. j. w postaci pokoju mieszkalnego. Skoro zaś jął zbliżać się termin powrotu z Lesbosu wiarołomnego kapitana i jego załogi, zlecił on straży portowej, aby natychmrast z okrętu odesłano ich do niego.
Gdy ich przyprowadzono, Periander spytał, jak powodzi się Arjonowi. Ci odpowiedzieli, że dojechał szczęśliwie, ale wkrótce potem życie zakończył i spoczął w ziemi ojczystej, Udawszy strapienie, Periander spytał, czy gotowi są potwierdzić przysięgą to, co oznajmili.
— Tak, odrzekli, przysięgniemy na każdego boga, jakiego zechcesz, — i serce w nich struchlało.
—Nie na boga, rzekł Periandcr, ale przysięgniecie mi na duszę delfina.
— O, na delfina — zgoda, zawołali, ciesząc się, że uniknęli krzywoprzysięstwa.
—A więc chodźcie za mną.
Poprowadził ich do pomnika delfina i zmusił wszystkich, aby przysięgli na jego duszę, że Arjon, pomyślnie dojechawszy do kraju, spokojnie tam życie zakończył. Ale zaledwie przebrzmiało ostatnie słowo fałszywej przysięgi, nagle drzwi pomnika się rozwarły, i wyszedł z nich Arjon, w tym samym wspaniałym płaszczu, w którym rzucił się był do morza, i z tą samą lirą w rękach. Tu złoczyńcy runęli do nóg Periandra — myśleli, że to cień Arjona wyłonił się z grobu, aby ich oskarżyć. Nieprzytomni od zgrozy, wyznali wszystko.
— Bóg zapobiegł waszej zbrodni, rzekł zimno władca, ale to nie ocali was od zasłużonej kary.