Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/68

Ta strona została przepisana.

I kazał ich wszystkich ukrzyżować na wybrzeżu morza, aby żeglarze wiedzieli, jak gród Posydona karze jego wiarołomne sługi.
W tym wypadku okrutny wyrok Periandra przez nikogo nie był potępiony. Wszelako okrucieństwo to, jak już nadmieniono wyżej, występowało, niestety, i tam, gdzie być go nie powinno. Ono to właśnie pod schyłek jego życia zburzyło jego dom.
Był on ożeniony z Melissą, prześliczną córką Proklosa, tyrana Epidauru. Tyranowie, naogół, chętnie łączyli się między sobą węzłami pokrewieństwa, aby mieć prawo liczyć na pomoc wzajemną w walce z niesforną magnaterją swych państw, To też, poślubiając córkę Proklosa, Periander miał na widoku nietylko urodę narzeczonej, ale i potęgę jej ojca. Epidauryjczycy byli ludem bardzo bogatym. W jego opiece znajdowała się najsłynniejsza w Grecji świątynia boga-lekarza Asklepiosa, do której schodziły się tysiące chorych ze wszystkich stron Hellady; Periander zaś cierpiał brak pieniędzy, gdyż jego budowle i święta nadwyrężały jego skarb.
Proklos wszakże był człowiekiem ostrożnym. Wiedział, że władza jego nie jest niewzruszona, gdyż każdej chwili może być obalona przez powstanie ludu, i nie życzył sobie, aby w razie jego upadku córka jego zdana była na laskę zięcia. Dał za nią pokaźny posag, znaczną atoli część jego przez wiernych sobie ludzi kazał zakopać w miejscu, które było znane tylko Melissie.
Minęło lat kilkanaście. Periander i Melissa dochowali się dwóch synów; starszy był tępy, młodszy, natomiast, Likofron — po polsku Wilkomysł — odziedziczył po ojcu rozum i stanowczość, i Periander chętnie widział w nim przyszłego po sobie następcę. Wszelako myśl o zakopanym skarbie nie przestawała korcić władcę. Zonę swą kochał do szaleństwa; oględność teścia wydawała mu się zniewagą; nadomiar, jak już nadmieniono, dawał mu się we znaki brak pieniędzy. Wielekroć prosił on Melissy, aby wskazała mu ukryte złoto,