Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/69

Ta strona została przepisana.

lecz ta mimo całą miłość swą dla męża, uparcie odmawiała, powołując się na zakaz swego ojca.
Razu pewnego Periander wrócił do domu z uroczystości świątecznej, która jak zwykle kosztowała drogo. Podniecony wypitem winem, postanowił on tym razem przemóc upór żony. Zaczął ją blagać, potem domagać się usilnie, grozić — nic nie skutkowało. Nareszcie, straciwszy przytomność, wściekły, z rozmachem uderzył ją w pierś. Melissa, bez życia, padła u jego nóg.
W okamgnieniu żonobójca odzyskał samowiedzę; ale było już zapóźno. Ludowi ogłoszono, że Melissa zmarła nagle od niewidzialnej strzały Artemidy — tak podówczas tłumaczono zagadkowe zgony kobiet; ale stara piastunka Melissy po śladach uderzenia poznała prawdziwą przyczynę zgonu swej pani i, wróciwszy do domu Proklosa, opowiedziała wszystko i jemu. Zasępił się starzec, ale cóż mógł wskórać? Z Periandrem nikt wadzić się nie śmiał.
Znowu czas pewien minął. Periander gorliwie czcił pamięć zmarłej, usiłując przejednać jej duszę bogatemi ofiarami. Chwilami gryzła go skrucha, kiedyindziej osaczała go myśl, że Melissa zabrała jednak do grobu tajemnicę zakopanego skarbu.
W czasach owych wierzono, że człowiek może tajemniczemi obrzędami wywoływać cienie zmarłych. W Epirze była jaskinia, z której wyplywała rzeka Acheront, wpadająca potem do morza. O jaskini tej mniemano, że podziemnemi drogami łączy się z przybytkiem umarłych, i tutaj wyrocznię swoją mieli kapłani miejscowi, znający się na obrzędowości wywoływania dusz. Do nich wyprawił posłów Periander; spodziewał się, że Melissa przebaczyła mu jego grzech i że teraz nie będzie już strzegła tajemnicy, bezpożytecznej dla siebie.
Kapłani wespół z posłami wstąpili w jaskinię Acherontu, mętnie oświetloną czerwonym blaskiem pochodni. Zarznęli czarną owcę, aby krew jej spłynęła do dołu, uprzednio wykopanego, potem zaintonowali smętny płacz zaduszny, przerywając go glośnemi nawoływaniami: »Me-