Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/70

Ta strona została przepisana.

lisso, przyjdź spróbować krwi ofiarnej«. Zaklęcia brzmiały coraz głośniej; nakoniec przeistoczyły się w dziki skowyt, przeraźliwie rozlegający się o sklepienia jaskini, Wreszcie nad rzeką ukazał się niby tuman biały, jął się zbliżać, — posłowie odpoznali w nim swą zmarłą królowę. Blademi wargami dotknęła krwi gorącej, ogarnęła wszystkich spojrzeniem swych oczu szklanych, ale gdy okuci strachem posłowie wybelkotali swe zlecenie, — zatrzęsła się, szepnęła — »mnie zimno« — i znów zniknęła w falach Acherontu.
Periander zrozumiał, że jego żona nieboszczka jeszcze się z nim nie pojednała; aby ja przebłagać, wpadł na pomysł, który na długi czas wzbudził przeciw niemu gniew Koryncjan. Ogłosił, że święcić będzie uroczystości ku czci Hery, i rozkazał, aby wszystkie Koryncjanki zgromadziły się w starożytnej jej świątyni na Akrokoryncie. Koryncjanki przyszły jak na święto, ubrane w co miały najcenniejszego. Gdy zebrały się już wszystkie, Periander otoczył je strażą, zmusił do zrzucenia z siebie wszystkich płaszczów i narzutek i potem dopiero pozwolił im rozejść się do domów. Cały stos tych złupionych szat spalił on następnie na cześć Melissy, przywołując jej duszę i mówiąc do niej tajemnie: »Teraz nie będziesz już cierpiała chłodu«.
Poczem wyprawił po raz wtóry posłów do jaskini Acherontu. Teraz Melissa ukazała się łagodna i przebłagana i wyjawiła im to miejsce, gdzie zakopane było złoto epidauryjskie. Periander odetchnął swobodniej: wydało mu się, że zyskał przebaczenie i że zdjęto zeń ciężkie brzemię grzechu.
Ale najokrutniejsze nieszczęście dopiero miało dlań nadejść!
Gdy synowie jego podrośli, ich dziad Proklos, ojciec Melissy, zaprosil ich do siebie, do Epidauru. Tam podejmował ich gościnnie i z honorami, jako swych wnuków; skoro zaś nadeszła godzina pożegnania, objął ich, ucałował i potem spytał cicho: »A czy wiecie, dzieci, kto jest zabójcą waszej matki?« I przytem popatrzył na nich tak