Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/84

Ta strona została przepisana.

Kilon, myśląc o własnem zwycięstwie olimpijskiem. Zapomniał zaś najzupełniej, że i w Atenach bywa także miejscowe wielkie święto Zeusa.
I oto, gdy nastąpiła czerwcowa pełnia księżyca, Kilon na czele swych stronników ateńskich a także i posiłkowego oddziału, jaki potajemnie przysłał mu teść Teagenes, niespodzianym napadem zajął Akropol. Miał nadzieję, że ubogi lud ateński chętnie skorzysta ze sposobności, aby obalić rządy nienawistnego możnowładztwa; wszelako w nadziei tej się zawiódł, Tyranja była ludowi ateńskiemu jeszcze bardziej nienawistna: zrazu usluchał on nawet wezwania Alkmeonidów i obległ »kilonowców«, którzy zamknęli się w Akropolu. Potem, jednakże, lud wrócił do swych domostw, pozostawiwszy panom, aby między sobą załatwili swe porachunki.
Alkmeonidzi na czele arystokracji oblegali w dalszym ciągu twierdzę. Śród oblężonych, którzy nie byli na taki obrót rzeczy przygotowani, wkrótce zabrakło żywności. Jeszcze dotkliwiej dal się im odczuć brak wody: ateński bowiem Akropol ustępował w tym względzie Akrokoryntowi i nie posiadał w obrębie swych murów własnego zdroju. Wtenczas odwaga opuściła Kilona; porzuciwszy towarzyszów swych na łaskę losu, umknął potajemnie. Co stało się z nim dalej, nie wiemy.
Opuszczeni przez wodza, kilonowcy legli jako »błagalnicy» przed ołtarzem Pallady-Ateny; znaczyło to, że szukają schronienia u bogini. Wedle obyczajów greckich, nikt nie miał prawa silą ich stamtąd uprowadzić: czynem takim obraziłby Atenę. Ale niebezpiecznie też było i zostawiać ich przed ołtarzem: wielu z nich było tak znękanych głodem, że mogli na miejscu umrzeć, co znowu byłoby znieważeniem otarza.
Głową Alkmeonidów był wtenczas niejaki Megakles; w tym roku piastował urząd naczelnego archonta. On to zaproponował kilonowcom, aby się poddali: „Staniecie przed sądem” — rzekł do nich — „na Areopagu; jakibykolwiek wypadł wyrok, życie wam zaręczamy”. Kilonowcy zgodzili się; jakkolwiek prawa natenczas w Ate-