Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/113

Ta strona została przepisana.

— Ale nie martw się tem, don Pablo. Jesteś mężczyzną i chłodniej się możesz, zapatrywać na rzeczy. Ja wypowiedziałam ci tylko moje w tym względzie obawy; przecież tu niema nic jeszcze straconego, a bądź pewien, że z mojej strony wszelkich dołożę starań, ażeby wasze zamiary doprowadzić do skutku.
Podziękowałem donnie Izabelli i wyraziłem nadzieję, że jeśli jest tak dobrze dla nas usposobiona, to mi zapewne nie odmówi zajęcia się przesłaniem mojego listu do Manueli.
— I owszem, z największą chęcią — odrzekła. — Ale wiadomo panu, jak dziś wynalezienie osoby, któraby się tego podjęła, jest trudne. Pan, który jesteś wojskowym i masz stosunki ze swymi kolegami, mógłbyś łatwo tę trudność usunąć.
Przerwała, spojrzawszy mi bystro w oczy.
— Jakim to sposobem? — spytałem.
Zawahała się chwilkę, a potem rzekła:
— Gdybyś nam dał dokładną wiadomość o sile! i rozmieszczeniu wojsk francuskich na drogach, prowadzących do Walencyi.
— Tego uczynić nie mogę — rzekłem — bo to jest tajemnicą sztabu, do której nie jestem przypuszczony. Ale chociażbym ją nawet znał przypadkiem, honor wojskowy nie pozwoliłby mi jej wyjawić.
— Jeżeli tak, to co innego — rzekła, źle pokrywając pewne niezadowolenie. — Jak się znajdzie sposobność przesłania listu do Manueli, mąż mój pana zawiadomi. Pisząc jednak, staraj się pan być zwięzłym i umiarkowanym w swoich wyrażeniach, aby nie narazić ani osoby, list przenoszącej, ani tej, do której będzie adresowany.
Na tem skończyło się posiedzenie.
Wyprowadzając mnie do sieni, donna Izabella zaleciła