Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/125

Ta strona została przepisana.
VI.

Oddział nasz, dążący z Madrytu przez, góry Sierra-Morena do Malagi, późnym wieczorem, wrześniowym r. 1810-go zatrzymał się na wypoczynek w leżącej na naszej drodze i znajdującej się już w rękach francuskich Grenadzie.
Przedstawiwszy się nazajutrz świeżo mianowanemu genenałem francuskim komendantowi i zarazem gubernatorowi miasta, wystąpiłem jednocześnie z prośbą, aby mi pozwolił przez jakie trzy dni pozostać w Grenadzie dla wypoczynku po długim i utrudzającym marszu oraz, zwiedzenia Alhambry. Generał, człowiek bardzo uprzejmy, udzielił mi pozwolenia z największą chęcią.
Trzy dni zbiegły, jak chwila. Trzeba było iść do komendanta, podziękować mu i pożegnać. Właśnie, kiedym się tam wybrał, na rogach ulic dostrzegłem olbrzymie afisze, na których wyczytałem wielkiemi literami wydrukowane: „Toros“, to jest zapowiedź wałki byków, która się miała za trzy dni odbyć w miejscowym cyrku. O tych walkach słyszałem wiele — Hiszpanie z zachwyceniem o nich opowiadali, wzdychając do jak najprędszego ich powrotu. Z wojną bowiem te przedstawienia, ustały w całej Hiszpanii; zdumiony też byłem, jakim sposobem dało się to przeprowadzić w Grenadzie, a ponieważ może to była jedyna sposobność, nastręczająca mi się, by zobaczyć walkę byków, postanowiłem więc korzystać z dobrego usposobienia generała i, bądź co bądź, choćby z, narażeniem się na jego niezadowolenie, wyprosić sobie dalsze trzy dni pobytu w Grenadzie.
Przybywszy do komendanta, rozpocząłem od podziękowania mu za dane mi pozwolenie zwiedzenia Alhambry.
— Panie generale — rzekłem po chwili rozmowy —