Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/22

Ta strona została przepisana.

Hiszpanie, widząc przygotowania nasze na wielu punktach, postanowili zaniechać dalszego ataku w tem miejscu, na dom, który zajmowałem przy ulicy Cosso, ale, domyślając się, że my będziemy ich atakowali, podminowali w nocy przystępy do zajmowanego przez siebie obwodu domów. Zbawiło nas zapalenie min pod uniwersytetem: od huku tej eksplozyi kominy, dachy, sklepienia, nawet część murów wewnętrznych, runęły i zasypiały i miny i tych, którzy je dla nas przygotowywali. Bez tej eksplozyi, bylibyśmy wysadzeni w powietrze, nie doszedłszy jeszcze murów. Gruzy aż pod piętro zasypiały wnętrze. Na gruzach z dzikiem zadowoleniem obchodziliśmy zwycięstwo, gdy pod gruzami drgały jeszcze ciała, żywcem zagrzebanych kilkudziesięciu obrońców Saragossy. W dalszej części tego obwodu domów spotkaliśmy pojedynczo. zaledwie kilkunastu Hiszpanów, którzy, nie ochłonąwszy jeszcze z przerażenia, za zbliżeniem się naszem, owe zwaliska opuścili.
Przedewszystkiem trzeba było obejrzeć i umocnić zdobyte stanowisko. Światło od łuny i opadający kurz dozwoliły lepiej mu się przypatrzyć. Mury zewnętrzne od ulicy Cosso ocalały, ale tak poszczerbione i popękane, że z każdą chwilą groziły zawaleniem; z murów wewnętrznych mało co zostało w całości. Od bocznych uliczek, otaczających ten obwód domów, ocalała część budowli z dachami; najlepiej jednak zachowany był kościółek, który zakończał w kierunku miasta owo stanowisko. Jeżeli mury zewnętrzne nie wiele broniły, to z drugiej strony utrudniały przystęp oblegającym, bo, w razie szturmu, mogły ich samych przywalić.
Zabezpieczeni więc na czas jakiś od napaści, mogliśmy spokojnie zająć się obwarowaniem. W kilku bowiem miejscach trzeba było sypać wały z gruzów, aby