Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/36

Ta strona została przepisana.

dostali, lub że, postępując w ataku, utworzyli sobie komunikacyę i mają poza sobą rezerwy; bałem się więc, by temi rezerwami wzmocnieni, w przemagającej sile, nie przyszli odebrać mi Hiszpanki. Obawa moja była jednak próżna, albowiem oddział francuski, którego tylko resztki w pałacu zastałem, był zupełnie od swoich odcięty i nam był winien swoje ocalenie. Oddział ten w jednej z bocznych uliczek, wychodzących na Cosso, zdobył bateryę, a ścigając z bagnetem w ręku ustępującego nieprzyjaciela, tak się daleko zapędził, że, natrafiwszy na przeważającą siłę, zmuszony był do odwrotu. W tym to odwrocie, śród labiryntowych zaułków miasta, zmylił kierunek i, zamiast ku swojej podstawie, rzucił się w uliczkę, która go w przeciwną stronę odprowadziła. Party przez nieprzyjaciela, a z okien i dachów rażony pociskami wszelkiego rodzaju, tracąc ludzi na każdym kroku, oddział ten, do kilkunastu żołnierzy zmniejszony, ujrzawszy w jednym domu uchyloną bramę, tam się rzucił i zatarasował. Chwilowo zabezpieczył się od ulicznego nieprzyjaciela, ale w domu znalazł także mieszkańców uzbrojonych; trzeba było z nimi walczyć i w tej to właśnie chwili znaleźliśmy się w pałacu przypadkiem śród walczących.
Kazałem przestać strzelać i pokazać znak, że pragnę parlamentować. Wkrótce ustało strzelanie i ze strony hiszpańskiej, a przy oknie dolnem od ulicy zjawił się młody człowiek, który, jak się zdaje, dowodził oddziałem, na pałac nacierającym. Objaśniłem go, a więcej jeszcze Hiszpanka, o co właściwie chodzi, a dla porozumienia się prosiłem, by przybył do bramy. Bramę kazałem odbarykadować i wpuścić dowódcę hiszpańskiego.
Z początku chciał mię traktować z góry, sądząc, że, się chcę poddać i pragnę tylko wytargować dla siebie najdogodniejsze warunki kapitulacyi. Ale wywiodłem go