Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/38

Ta strona została przepisana.

W istocie, oprócz, ciała starca, musiało być coś tam więcej na tych noszach, bo i całun okrywający to wskazywał i widać było, jak czterej ludzie, niosący nosze, uginali się pod ciężarem. Byłem pewien, że Hiszpanka, korzystając z mego pozwolenia, zabrała niektóre kosztowniejsze przedmioty.
Stałem właśnie przy wrotach od ulicy, kiedy kondukt niemi wychodził, gdy Hiszpanka, idąca za ciałem i niosąca maleńką szkatułkę, szybko zwróciła się do mnie i drżącym wyrzekła głosem:
— Caballero! nie mam dosyć słów na podziękowanie ci za łaskę, jakąś mi wyświadczył. Modlić się będę codzień za ciebie do naszej Najświętszej Panienki del Pilar. Niech Jej święty wizerunek chroni cię od wszelkich przygód i niech ci czasem przypomni wdzięczność Manueli.
To mówiąc, wsunęła mi w rękę pierścionek, na którym na błękitnym kamieniu było ze złota, w wypukłorzeźbie wyobrażenie Najświętszej Panny del Pilar, i nie słuchając moich wymówek, śpiesznie wyszła za wyniesionem ciałem na ulicę. Przeprowadziłem ją oczyma aż do załamku ulicy i otrzymałem jeszcze jej pożegnalne wejrzenie.
Po odejściu Hiszpanki zrobiło mi się dziwnie smutno, jakbym pożegnał kogo z najbliższej mojej rodziny. Żadna dotąd kobieta nie uczyniła na mnie takiego wrażenia. Było to dla mnie całkiem nowe uczucie, którego ani zdefiniować, ani nazwać nie umiałem. Ale rzeczywistość nie pozwoliła długo błąkać się w marzeniach — trzeba było zająć się czemprędzej chwilą obecną: zamknąć i zatarosować napowrót bramę, obsadzić i wzmocnić posterunek, urządzić komunikacye, odesłać żołnierzy francuskich, których było ośmiu, i sprowadzić resztę mego oddziału.