Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/95

Ta strona została przepisana.

Wysokiem wynagrodzeniem, a raczej jego obietnicaą, którą ci uczyniła osoba zamożna, dobrze ci znajoma i pewna dotrzymania obietnicy, skłoniony zostałeś, jako znający wszystkie najtajniejsze gór przesmyki, do przeprowadzenia oficera francuskiego. Ta sama osoba dostarczyła ci paszport i wskazała, gdzie znajdziesz tego, którego polecono ci przeprowadzić.
Diego oniemiał.
— Teraz — mówił dalej adjutant — życie twoje wisi tylko na włosku; możesz, je tylko ocalić, jeśli wymienisz osobę, która cię do tej czynności namówiła.
Była chwila, w której Diego się zawahał, co ma odpowiedzieć, a ja zadrżałem z obawy o Manuelę. Ale kontrabandzista wreszcie wyrzekł stanowczo:
— Wszystko, com tu zeznał, jest prawdą i nic nic mam więcej do dodania.
— Kiedy tak, to znajdziemy pewniejszy sposób wydobycia z ciebie prawdy. Bezczelność tego człowieka — rzekł, zwracając się do naczelnika — upoważnia nas do poddania go torturze.
Ale jakich tu środków użyć w takiej wencie, kiedy nic pod ręką nie było? Zgromadzeni podawali różne sposoby; najważniejszy jednak głos miał starszy, który, obeznany z indagacyami Ś-go Officium, oświadczył, że do wybadania prawdy trzy są niezawodne sposoby, t. j. sznur, woda i ogień. W braku potrzebnych przyrządów najłatwiej da się zastosować woda, a chociaż i tej tu niema, to ją można zastąpić winem. Naczelnicy zgodzili się na tę próbę.
Powalono zaraz na ziemię Diega; dwóch mu usiadło na nogach, a dwóch drugich trzymało przy ziemi za bary. Starszy zakneblował mu zęby (zdaje się, że knebel miał gotowy przy sobie), a przez rurkę ze skórzanego worka