Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/128

Ta strona została przepisana.

prozy z Grabowskim i wydawcą w rzeczach poważnych, wysokich, w takiej proporcyi jak np. z królem naszych poetów, śpiewakiem Wallenroda, co do języka i lotu poetycznego... Wydawca skąpo się udziela; ale też co może być piękniejszego nad jego np. uwagami nad tańcem Taglioni, (mówię „tańcem“, zapomniawszy, że ktoś trafnie powiedział, iż powiedzieć, że Taglioni tańcuje, jest to wyrazić się tak płasko i śmiesznie, jak np. że Byron wiersze pisał, chociażbyś do tego i do tamtego jakie chciał dodawać epiteta). Owe uwagi o Taglioni z tem większym czytałem interesem, że wśród tysiąca wszelkiego rodzaju pochwał, uwag i wykrzykników, jakie o tej genialnej czarodziejce ciągle mam przed oczami w rosyjskich gazetach, jeszcze mi się tak ważnych i tak pięknie wyłożonych czytać nie zdarzyło, chociaż po polsku o niej czytałem podobno raz pierwszy. Zdaje mi się, że ktoś wydawcę mianował genialnym pisarzem w rodzaju krytyki, ale zdanie to (!) sprawdzić sobie, dla braku materyałów w „Tygodniku“, nie mogłem. Co do osobistego charakteru tych trzech pisarzy, tę główną z pism ich wyprowadzić można uwagę, że Kraszewski często brusque i hardy, czasem naiwnie szczery i otwarty lub poważnie wyrozumiały, w pismach swoich zawsze jest cały na wierzchu; że wydawca już mniej się wykazuje, a Grabowski najwięcej jest ukryty (reservé). Filozoficznie się uśmiecham i kiwam głową czasem, czytając lamentacye Kraszewskiego o jego rozczarowaniach pier-