Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/196

Ta strona została przepisana.

po usłyszeniu słów tych, odkrywających zamiar wroga, pozwala się tylko domyślać, że on istotnie pod wpływem miłości dla Demeli, zaniechał rodzinnego obowiązku zemsty. Zbliżamy się do katastrofy. Zapowiedziane opuszczenie miejsca dotychczasowego nastąpiło. Razem z innymi, wyruszył także nasz młodzieniec. Jedni, zabawiali się łowami, inni, próbowaniem sił swych nawzajem, inni udaną bitwą; inni wreszcie, stają rzędem, by zacząć gonitwę do widnego w dali kurhanu. Między tymi ostatnimi znajdowała się Demela i jej wielbiciel. Mieli najlepsze konie, wyprzedzili więc innych w wyścigu. Kirgiz namówił Demelę, by z nim uciekła, gdyż tu poza gościnnej opieki granicami, niechybna śmierć go czeka. Bij spostrzegł ucieczkę, a gdy napróżno starano się dogonić zbiegłych, użył strasznego, niezawodnego środka — kazał zapalić stepy! Pięknie, malowniczo, pożar stepów skreślony, a z siłą dramatyczną przedstawione położenie i uczucia kochanków. Koń Demeli nie mógł nadążyć koniowi Kirgiza, a gdy padł przesiadła na drugiego i razem z ukochanym jechała; ale dym i żar coraz bliżej nacierał...

.....A koń, jeździec i kobieta,
Kłębem dymu jak chmurą owiani,
Falą ognia jak piekłem ścigani,
Umykają z największem pośpiechem. —
Wtem — wiatr z ognisk takim żarem wionął,
Że duszącym objęty oddechem
Padł koń drugi — i ducha wyzionął.