Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/244

Ta strona została uwierzytelniona.

Widział, jak ciebie nieraz trawił ogień skryty,
Gdyś się zbliżał do serca drogiej ci kobiety;
Gdy wonną tobie różę, na nie długą chwilę,
Okoliły, na kwiatach znużone motyle,
Chcąc pierwiastek słodyczy, ciągnąć z jej kielicha;
Jakim okiem tryumfu poglądałeś zdala,
Przekonany, że ogień co różę zapala,
Do ciebie się jedynie z jej listków się uśmiecha.
A zresztą, te pół słodkie, pół smętne spojrzenia,
Te jakby nie umyślnie dobyte westnienia,
Ten powab, który tylko miłość rozlać, zdoła,
Urok — jakim zachwyca obecność anioła,
Rozkosz — która do serca kroplami się sączy,
Harmonia — co twe czucia z jej uczuciem łączy, —
To wszystko wierzyć każe, i nie nadaremnie,
Że kochasz, i że jesteś kochanym wzajemnie.
1832 r.