Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/36

Ta strona została przepisana.

mocno na nas, a mianowicie na nasze uczucia. Wszystko, co ma kierunek nienaturalny, przymuszony, razić nas musi, a im więcej na nas działa, tem bardziej wykrywamy całą niestosowność. Życie w mieście mocno się różni od wiejskiego, a każde zosobna ma cechy charakterystyczne sobie tylko właściwe. Lecz wstępując w koła towarzystw wiejskich, jeśli się przeniesiemy z salonów Warszawy do salonów Płocka, zdaje nam się, że przechodzimy z teatru Opery na widownię maryonetek. Są to dwa obrazy podobne do siebie: też same grupy, światło i koloryt, ale z tą jedyną różnicą, że jeśli pierwszy do doskonałych oryginałów porównamy, drugi zaledwie złą kopią być może. Dobry ton, podług wyobrażeń koteryj płockich, jestto przedstawiać się oczom drugich w lepszem świetle, niż się jest w istocie; a drogą do tego celu wiodącą, jest pogarda, z którą wyżsi są dla niższych, chęć pokazania dostatków gdzie jest cierpiąca mierność, i brylowania dowcipem i nauką tam, gdzie jest płaskość i wiadomości encyklopedyczne. Aby zaś dopiąć zamierzonego celu, gotowi własnemu przekonaniu założyć wędzidła, zgwałcić nawet najświętsze uczucia. Stąd szczególniej kobiety, będąc ciągle dręczone nieukontentowaniem, niespokojnością, zazdrością i rywalizacyą, są ofiarami sposobu życia, do którego nie są stworzone. Czas w bezczynności przepędzany, musi być poświęconym obmowie i zbieraniu plotek całego świata. A zatem, jeśli Płock podzielimy pod względem tonu na stopnie, którego najwyż-