Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/59

Ta strona została przepisana.

tymacyi. Tymczasem ściągały się wojska piesze i konne do Lipna, celem robienia obławy, a kozacy odbywali po kraju patrole. Każdy krok oddziału partyzanckiego, w skutek licznych denuncyacyj, był wiadomy władzy; siedząc tylko cicho w lesie, mogli się na jakiś czas od poszukiwań uwolnić. Osoby, na które padało podejrzenie, że miały jakąkolwiek styczność z partyzantami, ulegały aresztowaniu. Wywiezienie zatem Kurelli i dostawienie żywności do lasu, połączone było z niemałem niebezpieczeństwem. Należało we wszystkiem zachować ostrożność największą, nawet ze służbą, żeby się który z czem nie wygadał, gdyż policya i żandarmerya były nadzwyczaj czujne.
Dnia 8 maja rano, wrócił Zieliński z Chrostkowa do siebie, a nad wieczorem kazawszy włożyć w brykę: sądek z piwem, szynkę, chleb, masło, jakoby dla ojca, sam wsiadł na wierzchowca; furman miał bowiem z Chrostkowa, wrócić tego samego dnia na Kierz, a Gustaw, zanocować w Chrostkowie i dopiero nazajutrz przyjechać konno. Gdy wjechano w las chrostkowski do miejsca, gdzie odchodziła droga wiodąca do obozu partyzanckiego, Gustaw kazał furmanowi zatrzymać się, a przekonawszy się niby, że nie wziął ze sobą kapciucha z tytoniem, polecił mu wrócić poń na Kierz, sam zaś miał zawieźć brykę do Chrostkowa. Kiedy furman zniknął mu już z oczu, Zieliński zawrócił bryczkę i pojechał do obozu, gdzie oddał wiktuały. Oddział, miał jeszcze tej nocy ruszyć dalej, pozosta-