Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/62

Ta strona została przepisana.

męczeństwo. Przybywszy do Jastrzębia, nie zastano właściciela Wilczewskiego — był w Lipnie na jarmarku. Znajdował się tylko Stanisław Romocki z Łążyna z którym Zieliński wtedy się dopiero zapoznał, jemu oddając Kurellę. Sam zaś, pośpieszył do Lipna by Wilczewskiego uprzedzić, iż nie znając nikogo nad granicą pruską, osądził za najstosowniejsze, zawieźć rannego emisaryusza do Jastrzębia. Ponieważ Wilczewski nie miał w Lipnie koni, więc go zabrał z sobą Zieliński i zawiózł do jego domu, gdzie zastano jeszcze Romockiego. Zanim Gustaw odjechał, już Wilczewski kazał założyć do bryki i puścił się z Kurellą w kierunku granicy pruskiej.
Na tem się skończyły stosunki Zielińskiego z emisaryuszami. Wprawdzie, spotkał się raz jeszcze z Zawiszą (pod nazwiskiem Ciechomskiego), d. 27 maja u Chełmickich w Fabiankach, na imieninach czy jakiejś zabawie, ale o polityce nic z nim nie mówił, a nawet się nie spytał, co myśli robić dalej.
Losy oddziału partyzanckiego były smutne. Wyruszywszy nocą z lasu chrostkowskiego, przeszedł on przez Skępe około jeziora i tam na moście spotkał wartownika Niemca, który przerażony widokiem ludzi zbrojnych, zeznał potem do protokółu: iż widział ułanów polskich na koniach i to w liczbie pięćdziesięciu. Zrobił się tedy ogólny alarm. Wojsko nadesłane z Lipna, łącznie z całemi gminami, rozpoczęło obławy po lasach; partyzanci, nie mogli już wysiedzieć w boru, gdyż obława