Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/78

Ta strona została przepisana.

rzynę rozmaitego rodzaju, aż nareszcie przybywa się do miasta Permy, stolicy gubernii tego nazwiska. Ze wszystkich miast gubernialnych, któreśmy przebyli, najmniej podobała mi się Perma; lubo miasto dosyć obszerne i nad znaczną rzeką Kamą położone, jednakże całe prawie drewniane i niebrukowane, a przytem — ani jednej traktyerni. Nie pamiętam, żebym się kiedy tak porządnie wypościł jak w Permie, gdzie 24 godzin wypoczywaliśmy.
«We trzy dni po wyjeździe z Permy, wjechaliśmy w pasma gór uralskich. Nikt może z większem upragnieniem nie czekał tej chwili, jak ja, kiedyśmy się ku górom zbliżali; nie widziałem bowiem nigdy wyższych nad nasze chrostkowskie, ciekawy byłem wrażenia, jakie na mnie sprawią uralskie. Wystawiałem naprzód sobie, że ich wierzchołki giną w obłokach, że ich grzbiety wiecznym są śniegiem pokryte; wyobrażałem sobie przedwcześnie ten wspaniały widok olbrzymiej natury, w obliczu której dopiero całą naszą nicość poznajemy. Lecz jakżem się zawiódł! Góry te w miejscu naszego przejazdu nie były wysokie, a największa ich wyniosłość wiorsty nie przechodziła. Przez trzy dni prawie przebywaliśmy te góry, świerkowymi lasami obrosłe, ciągle pnąc się na ich wierzchołki i na dół zjeżdżając. W dolinach pomiędzy górami, nad strumieniami z gór wypływającymi, widzieliśmy obszerne fabryczne osady: fryszerki żelaza, kopalnie i przemywalnie złota, alabastru i innych kamieni, aż do pięknego miasteczka Ekaterynburga, które