Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/82

Ta strona została przepisana.

żone u stóp moich coraz się rozszerza, którego główne ulice długie i szerokie, z jednego prawie dobywając się punktu i rozchodząc się w oddali, porównać można do promieni rozwiniętego wachlarza, którego przedziały zajmują ulice poprzeczne, cerkwie, domy i łaźnie, którego przedziały nakształt chińskiej dziwacznej materyi, pokazują ci się w różnych kształtach, farbach i deseniach. Jeden kolor ciemno-brunatny jest tłem całego obrazu, na którem dopiero wyraźniej: białe, żółte, czerwone i zielone odbijają się kolory. Ta farba brunatna, jest to farba czasu wypiętnowana na drewnianych budowlach, rozpierzchnionych śród małych kwadratowych ogródków warzywnych. Tu, tło zielone ogrodów, zdaje się być więcej charakterystycznym kolorem obrazu, na którym domy i łaźnie są tylko rzutem brunatnym; tu znów, gdzie więcej ściśnione są domy, zdaje ci się widzieć sam brunatny kolor bez odmiany; tam znów, plac obszerniejszy robi pewną przerwę w widokach tego obrazu, a dziewięć białych cerkiew (!) z wybiegłem i wieżami, blaszanym dachem, pozłoconemi kopułami i kopułkami, z mnóstwem odskoków i załamków w budowie, dwie ogniowe czterokątne wieżyce i dwadzieścia kilka murowanych domów tu i owdzie rozrzuconych, białych, żółtych i różowych, jeżeli wrócim się do porównania wachlarza:... te cerkwie, te domy, ta rozmaitość kolorów, ten blask odbijającego się słońca od złoconych wierzchołków świątyń, porównać można do kwiatów fantastycznych rzuconych