Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/90

Ta strona została przepisana.

czony. Już trzech wieków pokolenia tu spoczywają i każda chwila nową tu podnosi mogiłę. Dzikość jaru z spokojnością miejsca i szumem liści, dziwne tu nastręcza myśli i marzenia.

Kilka mogił mchem porosłych,
Zburzonych pomników szczątki,
Nad nimi kilka brzóz wzniosłych,
To wszystko — człeka pamiątki...

«Pomiędzy pomnikami jeden z marmuru, pięknie wyrobiony, szczególną zwraca uwagę; ale bezbożna ręka rozbiła urny i kamienie, i dziś o piękności ogółu ze szczątków tylko sądzić można tak, jak o wielkości Palmiry z gruzów zalegających Arabii pustynie. Najpiękniejszem jednak miejscem pod względem malowniczym jest Żuków, wioseczka na wzniosłym Irtysza brzegu położona. W uniesieniu poetycznem napisałem te kilka wierszy:

Pod nogą przepaść, na której brzeg stromy
Wzburzona rzeka mętne fale ciska;
A nad przepaścią — jak olbrzymów domy
W dziwacznych kształtach sterczą gór urwiska.
I na widnokrąg, pólwieńcem rzucona,
Nadbrzeżna góra schyla się i ginie,
I widać rzekę, jak w biegu skręcona
Nadaje życie spokojnej dolinie.
Pośród doliny, którą wiosny tchnienie
Śród pieszczot, stroi w różnobarwe szaty,
Widać gdzieniegdzie rozrzucone chaty,
Spokojnych ludzi — spokojne schronienie;
Dalej, las ciemny, nad nim góra spływa;
A czoło góry znowu las okrywa;
Lasy i góry, mieszają się, bledną,
To się rozchodzą, to znów w oddaleniu