Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/160

Ta strona została przepisana.
VI.

Ledwo się popis skończył — ludność cała,
Na plac wyścigów z krzykiem pobieżała;
Tam tętno życia. — Najlepsze rumaki,
Na bieg daleki przyuczone z młodu;
Jeźdźcy — to dziarskie i zwinne chłopaki,
W jeden rząd długi, stają do zawodu.
Już się puścili... o! meta nie bliska!...
Szóstą część nieba, musi przebiedz słońce,
Nim po nagrodę, do stóp uroczyska,
Powrócą pierwsi, najspieszniejsi gońce.
Lecą... jak z miejsca ruszyli... wciąż społem,
Jeźdźcy przygięci... wyciągnięte konie...
O! mogli wtedy w zakład pójść z sokołem,
Że mu w tym pierwszym zrównają przegonie;
Zda się na piórach... nie dojrzysz jak ziemi,
Dotkną kopyty... tylko pył za niemi,
Szlakiem od rwącej wyrzucany nogi,
Zdradza — że lecą nie ptasiemi drogi.[1]
Już znikli... powiew, wzbity tuman zwionął,
I głucho — jakby jeźdźców step pochłonął.


Tłum widzów z serca niespokojném biciem,
Patrzy — i czeka za gońców przybyciem;
To gra o zaszczyt, nie jeźdźców, lecz plemion;
Biegną na wzgórza... wspinają się z strzemion,
Każdy rad w dali, najpierwszy znak chwytać,
Z niego — zwycięzcę odgadnąć... powitać.


  1. Ptasią drogą, nazywają Kirgizy powietrze.