Strona:PL Zieliński Kultura moralna starożytnej Grecji.pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.

Z tą ostatnią radą oczywiście Sokrates by się nie zgodził; jest ona natomiast w zupełnej zgodzie z ową delficką tężyzną, i jeszcze przed dwoma stuleciami wygłosił taki sam pogląd stary ustawodawca Solon w swej elegji do Muzy:

Pragnę bogactwa, to tak, ale krzywdą zdobywać go nie chcę:
Kara za taki grzech nie ominęła by mnie.
Ten tylko skarb, co go dają bogowie, zostaje mężowi
Trwałym od dolnych warstw aż po wierzchołek i szczyt;
Ten zaś, po który przez krzywdę sięgają złoczyńcy, niechętnie
W dom ich wstępuje, i wnet miesza niedola się doń.

Nie jest to więc jeszcze bohaterska moralność Platona, ale nie jest też i owa moralność przemocy, owa Herrenmoral, którą Nietzsche, jak wiadomo, upatrzył w kulturze „tragicznego wieku“ Hellady: takiej próżno byśmy szukali u czołowych pisarzy tego czasu, nie wyłączając nawet Teognisa, któremu Nietzsche przeważnie zawdzięcza swe natchnienie.
Lecz powróćmy do Erechteusza:

Przyjaciół szukaj pośród tych, co w mowie
Nie znają lęku; a przed tymi, którzy
Z nikczemną duszą obłudnemi słowy
Uzyskać łaskę pragną swą — zamknięte
Niech będą zawsze domu twego drzwi.
Z rozpustnikami czczych nie prowadź rozmów,
Co swym dowcipem śmiech potrafią wzbudzić:
Niedługo cieszy brzydkich żartów słodycz.
Doradcy twoi z tych niech będą, którym
Powagę zyskał ich sędziwy wiek.
A na to nigdy nie zezwalaj sobie,
Byś swą miłością zdrożną niezamożnych
Obywateli sponiewierał damy:
I jad i sztylet grożą tym, co dobrych
Bezczeszczą dzieci przez swawolę swą.