Strona:PL Zieliński Kultura moralna starożytnej Grecji.pdf/22

Ta strona została uwierzytelniona.

owoce tylko na podstawie dobrego pochodzenia. „Mądry jest ten“, mówi ten sam Pindar, „który wiele wie z przyrodzenia; ci zaś, którzy się (tylko) uczyli, niby krzykliwe wrony daremnie swem krakaniem wysilają się przeciw boskiemu ptakowi Zeusa“. Omówmy to dokładniej. Oczywiście, słowik też musi się uczyć swego śpiewu; różnica jednak zawiera się w tem, że to mu się udaje, podczas gdy wrona nigdy się słowiczego śpiewu nie nauczy. A dlaczego to się jemu właśnie udaje?
Dlatego, że jest słowikiem: pochodzenie stoi na pierwszem miejscu, nauka ma tylko wartość pomocniczą.
Nietrudno zrozumieć, że ta zasada, będąc ostoją kultury arystokratycznej, właśnie z tej przyczyny nie mogła się utrzymać wobec rosnących prądów demokratycznych V-go wieku. Już wymieniłem tego, od którego datuje się nowe ujęcie problemu; a jednak nie on był jego właściwym inicjatorem, coby zresztą wcale nie odpowiadało jego bynajmniej nie demokratycznej naturze. Nie: właściwymi twórcami dogmatu, że cnota jest nauczalnaaretê didakton — byli sofiści. Sokrates nawet z początku, jak to widać z dialogu „Protagoras“ jego ucznia Platona, walczył przeciw tej nowej teorji, w końcu jednak, wskutek swego panlogistycznego usposobienia, musiał ją uznać i w dalszym ciągu i sam, i przez usta swych uczniów stał się jej najbardziej wpływowym krzewicielem. Coprawda aretê sofistów nie była jeszcze tem, czem stała się w nauce Sokratesa, a ta różnica, o której mówiłem wyżej, zabarwiła w sposób oryginalny także i teorję Sokratesa o jej nauczalności.