Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/195

Ta strona została przepisana.

bogaty spadkobierca, obywatel, miał on przed sobą świetną przyszłość: nie chciała mu jej psuć wiadomością, że przyjaciólka Polemona jest jego siostrą. Jednakże przy każdem spotkaniu mimowoli z widoczną życzliwością spoglądała na tego brata. Moschjon to zauważył; upojony poprzedniemi powodzeniami, nie wątpił, że jego piękna sąsiadka jest w nim zakochana. I oto pewnego razu, znalazłszy ją samą przed wejściem do domu, śmiało przybliżył się do niej, objął ją, i pocałował. Nie wytrzymało serce Glikery: na namiętny pocałunek zakochanego odpowiedziała słodkim i czystym pocałunkiem siostry. Właśnie w tej chwili nadszedł Polemon. Jego szalona miłość do dziewczyny zmieniła się w równie szaloną zazdrość: wyjąwszy z pochwy swój miecz, obciął Glikerze jej piękny warkocz. Tem ją pohańbił krwawo. Nietrudno byloby jej się wytłómaczyć, odsłaniając swój istotny stosunek do Moschjona. Ale teraz przemówiła w niej duma: opuściła dom Polemona.
Tu zaczyna się akcja samej komedji. Glikera odchodzi, ale dokąd? Nie ma teraz innego schroniska, jak dom Mirryny, przybranej matki jej brata. Idzie więc do niej i mówi jej to wszystko, co wiedziała o swojem pochodzeniu. Mirryna nie odmawia jej gościnności, ale nie chcąc, aby Moschjon przestał ją uważać za swą matkę, wymaga od niej przyrzeczenia, że dziewczyna swej tajemnicy nie wyjawi nikomu. Ale z tego wynika inna niezręczność: Moschjon, który tymczasem hulał z przyjaciółmi, dowiaduje się od swego niewolnika, że jego matka przyjęła do domu dziewczynę, w której on się kocha. Młodzieniec widzi w tem szczególną uprzejmość ze strony matki i radosny wraca do domu. Cóż tu robić? Oczywista, że Moschjon i Glikera mogą pozostawać w domu tylko jako brat i siostra: tymczasem Mirryna chce, aby wychowaniec wciąż uważał ją za matkę. Środek jest tylko jeden: trzeba zbudzić w jego duszy wiarę, że Glikera jest także jej córką, niegdyś porzuconą, a teraz znów odnalezioną. Mirryna decyduje się na to ku wielkiemu rozczarowaniu Moschjona.